piątek, 2 sierpnia 2013

8.Fala oceanu

- Witam Cię Allison - Widzę kobietę. Jest dosyć młoda. Ma niebieskie włosy ułożone w kształt pustych, dużych uszu jakiegoś zwierzaka. Niewątpliwie peruka. Ma na sobie równie niebieski żakiet (bardzo podobny do tego Kimmy) i wąską spódnicę do kolan. Najładniejsze są jej buty - złote sandałki sięgające do spódnicy. - Jestem Jewel, będę twoją stylistką. - mówi. - Proszę zdejmij szlafrok.
Robię to bez problemu. Nie wstydzę się takich dziwadeł, jednak Jewel przynajmniej nie jest taka irytująca jak moja ekipa.
- Pięknie. Jesteś szczupła, niewysoka to dobrze. Idealnie się sprawdzisz w swojej roli.
- Jakiej roli? - pytam zdziwiona. Z tego co mi się wydaje moja rola polega na tym, żeby umrzeć w wielkiej ilości krwi, ale nie mówię tego głośno.
- Włóż szlafrok i chodź - mówi po czym chwyta mnie za rękę i prowadzi do jakiegoś innego pokoju. - Powiedz mi czy jesteś baletnicą? Widziałam jak na dożynkach miałaś baletki.
- Nie wiem czy baletnicą, ale uczę się baletu odkąd pamiętam - odpowiadam.
- Mhm... Razem z Onicą - stylistką twojego kolegi stwierdziłyśmy, że trzeba pokazać coś co zapadnie w pamięć.
- To znaczy? - pytam
- Najpierw Cię ubiorę - odpowiada Jewel po czym wiąże mi turkusowe baletki, zakłada biały gorset z odkrytymi plecami i turkusową kokardą na piersiach, oraz zapina ogromną, mocno odstającą białą tiulową spódnicę. - Jeszcze dodam Ci trochę różowego na policzki i usta, i będziesz idealna.
Kiedy kończy odwracam się w kierunku lustra. Wyglądam jak żywa lalka, ale nie brzydka. Jak to powiedziała Carlissa "przepiękna".
- Podoba Ci się? - przerywa mi Jewel. Nie mogę zaprzeczyć.
- Jestem cudowna... Naprawdę dziękuję, bardzo... - Odpowiadam.
- Świetnie. Teraz posłuchaj. Jako, że umiesz tańczyć mam nadzieję, że masz dobrze rozwinięty zmysł równowagi.
Przez chwilę szybko mrugam jakbym chciała przetrawić jej słowa.
- Tak, raczej tak - mówię pełna obaw. Co ona zamierza zrobić?!
Uśmiecha się pod nosem i podchodzi bliżej.
- Posłuchaj. Kiedy wyjedziecie Liam Cię uniesie. Będziesz musiała stanąć na palcach - na jego rękach.
O matko. Jeszcze nigdy nie robiłam czegoś takiego. Co jeśli spadnę?
Jewel widzi moją przerażoną minę i mówi:
- Spokojnie dasz radę. Zachowuj się wtedy jak lalka i machaj co jakiś czas. - tłumaczy - Chodź pójdziemy się przygotować.
Jewel bierze ze sobą jeszcze pelerynę ze złotej sieci rybackiej i mi ją zawiązuje, po czym schodzimy do jakiejś "zagrody".
Trybuci sztywno siedzą na swoich rydwanach, nie rozmawiają.
W końcu odnajduję nasz rydwan z białymi końmi. Liam, Finnick i Onica już na nas czekają. Onica jest niemal idealną kopią Jewel, tylko jest ubrana na granatowo, a jej sandały są srebrne.
- No proszę - słyszę głos Finnicka. Właśnie patrzyłam na czerwonowłosą z dwójki. - Czy mogę pomóc wejść pani na rydwan? - pyta uwodzicielskim głosem i zanim zdążę odpyskować, podnosi mnie i stawia obok Liama.
- W razie czego zrzucam Cię na ziemię - mówi cicho Liam. Ma na sobie białą kamizelką bez rękawów, przez lewe ramię przerzuconą złotą sieć i turkusowe spodnie.
- Proszę bardzo - prycham i w tym momencie grzmi hymn.
Jedynka wyjeżdża. Ich rydwan ciągną takie same konie jak te nasze. Dwójka, Trójka. Nagle nasze konie startują. Publiczność histeryzuje, wrzeszczy i piszczy.
- Gotowa? - pyta Liam i podstawia mi ręce. Sponsorzy będą do niego walić drzwiami i oknami. Pokaże się jako siłacz. Mam nadzieję, że ktoś zauważy głupiutką laleczkę wyginającą się na jego rękach.
W odpowiedzi stawiam mu nogi na rękach, a on unosi mnie ponad głowę. Publiczność szaleje. Ciekawe czy w ogóle patrzą na innych. Pewnie nie. Jestem falą oceanu. Bezlitosną. Pochłaniam wszystko dookoła i to mi się podoba.
Unoszę ręce nad głowę, staję na palcach, a jedną nogę opieram na kolanie. Wtedy widzę siebie na wielkim ekranie. Niewiarygodne! Wyglądam dosłownie jak lalka! Uśmiecham się szeroko, a noga z kolana leci do góry. Stoję w szpagacie.
Przez następne dwadzieścia minut macham, śmieję się, posyłam całusy i robię dziwne figury. Wszyscy dookoła skandują nasze imiona, grupka nastolatek piszczy do Liama.
Gdy dojeżdżamy na rynek jestem wykończona. Schodzę z rąk mojego partnera i słyszę przemówienie. Prezydent Snow. Jest w nim coś tak niepokojącego, że nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy. Kiedy kończy jeszcze kilka razy macham do publiczności i znikamy w ośrodku szkoleniowym. Tu będziemy mieszkać do igrzysk.
Spoglądam na innych trybutów. Są okropnie zazdrośni, a zwłaszcza Ci co byli za nami, bo prawie nikt na nich nie spojrzał. Przez chwilę łapię kontakt wzrokowy z dziewczyną z Ósemki. Jest ubrana w jakąś obrzydliwą szmatę i patrzy na mnie ze łzami w oczach. Chłopak z Jedynki wygląda jakby już miał mnie zabić.
- Brawo było świetnie!
- Cudownie!
- Ludzie was kochają!
Carlissa, Jewel i Onica się przekrzykują, kiedy Finnick pomaga nam zejść z rydwanu i gratuluje. Wszyscy razem idziemy do windy, gdzie Carlissa wciska przycisk z czwórką.
- Gotowi? - pyta i łapie klamkę od srebrnych drzwi z numerem naszego dystryktu.

***
Kolejny rozdział :3 Wiem, że denny, ale naprawdę mi się nie chciało opisywać parady ;__; Dziękuję wszystkim czytającym za to, że tu w ogóle zaglądają i komentują. xD To naprawdę dla mnie ważne <33 Poza tym ostatnio znalazłam sobie sposób na nudę :3 Gram na fb w "Hunger Games Adventure" :D Dopiero zaczęłam, ale na razie mi się podoba :3 Pozdrawiam!
- Allison xoxo
P.S. Jeśli widzicie błędy to proszę piszcie :)

2 komentarze: