czwartek, 25 lipca 2013

6.Kapitol

Leżę w łóżku w pociągu. Nagle ściany i podłoga znikają, otacza mnie las, jest ciemno. Coś zrywa ze mnie kołdrę i zrzuca na ziemię. To ta czerwonowłosa dziewczyna z Dwójki. Zaczyna się przeraźliwie śmiać, a z jej ust toczy się piana. Po chwili pochyla się nade mną, drapie po twarzy pazurami, które niespodziewanie urosły i własnymi zębami zdziera ze mnie skórę. 
W tym momencie budzę się z wrzaskiem. Ten sen uświadomił mi tylko jedno - już nie wrócę. Już nie zobaczę Perrie, Davida ani mamy. Nie zobaczę Crystal i Amy. Nienawidzę Kapitolu. Za to co nam robią. Odbierają, mordują i świętują z tego powodu. W tej chwili zaczynam płakać i się trząść. Po jakimś czasie się uspokajam i czuję tylko cholerną pustkę.
Całą noc spędzam zasypiając i się budząc. O poranku słyszę głos Carlissy.
- Wstawajcie! Wstawajcie! Dzisiaj czeka was cudowny dzień! Nie możemy się spóźnić!
Czy wszyscy w Kapitolu muszą być tak chorobliwie punktualni?
Biorę prysznic i ubieram się w białą tunikę, obcisłe czarne spodnie i te same buty co wczoraj. Kiedy przychodzę na śniadanie wszyscy na mnie czekają.
Posiłek zachwyca mnie tak samo jak wczoraj. Puszyste naleśniki, mnóstwo słodkich sosów, różne bułki, masło i kolorowe kluski. Przy moim talerzu stoi gorąca czekolada i jakiś sok. Jedzenie to jedyny plus tych całych igrzysk.
- Dzisiaj wieczorem weźmiecie udział w paradzie trybutów - mówi Finnick, kiedy jemy. - Najpierw pójdziecie do centrum odnowy.
- Centrum odnowy? - pyta Liam. Pewnie sama bym o to spytała, ale wolę jeść naleśnika.
- Och, tam was umyją i umalują! Będziecie wyglądać przepięknie! - tłumaczy Carlissa
Trochę mnie to przeraża. "Przepięknie" po kapitolińsku, a "przepięknie" w dystryktach to dwa różne określenia. Pamiętam z wcześniejszych igrzysk, które zmuszona byłam oglądać, że czasami trybuci wyglądali wyjątkowo ochydnie.
- Co to znaczy? Będziemy musieli mieć na głowie peruki? - pytam, bo nie mam zamiaru ubierać czegoś takiego.
- Tego nie wiem - odpowiada mi Finnick - ale pamiętajcie - nie możecie się sprzeciwiać. Najlepiej wychwalajcie swoje stroje, nawet jeśli wam się nie podobają.
- Co?! Dlaczego?! - pytam równocześnie z Liamem
- Po prostu. Nie możecie i już. Ale spokojnie - kontynuuje i się śmieje ze względu na nasze miny. - Będziecie mieli świetnych stylistów.
Mam nadzieję, że Finnick się nie myli. Całe szczęście, że mam dopiero 12 lat, być może dzięki temu nie wystąpię nago, a przynajmniej mam taką nadzieję. W Kapitolu nie można być niczego pewnym, chyba że chodzi o pewną śmierć.
Resztę śniadania kończymy w milczeniu. Obsługa co jakiś czas donosi coś na stół i dolewa picie.
Gdy Carlissa nas informuje, że zaraz wjeżdżamy do Kapitolu nie wytrzymuję. Pomimo obrzydzenia Kapitolem, tutejszego bogactwa i mody podbiegam do okna razem z Liamem.
Nie wierzę. Kapitol jest taki... cudowny! Pastelowe wieżowce, złote kopuły, wodospady i fontanny wypływające z potężnych, marmurowych budynków. Stąd nie widzę dobrze ludzi, ale widzę jaskrawe plamy. Ciekawe czy już nas zobaczyli. Nagle okno tak gwałtownie wypełnia się czernią, że aż odskakuję.
- Przygotujcie uśmiechy! - radzi Finnick - zaraz wjedziemy na stację. Musicie spodobać się tłumowi!
Nie mam ochoty szczerzyć się do tych idiotów. Wystarczy mi Carlissa, jednak kiedy wyjeżdżamy z tunelu ciężko się nie śmiać, więc szerokiego uśmiechu nie da się opanować. Jak ci ludzie wyglądają? Kolorowe włosy, olbrzymie stroje, zwierzęce uszy! Są tu chyba wszystkie kolory świata. Niektórzy niemal mdleją, inni wpadają w szał. Na szczęście po chwili ten cyrk się kończy, bo wjeżdżamy na stację.
Zanim wyjdziemy z pociągu wysłuchujemy długiej nagany od Carlissy, ponieważ jesteśmy "zbyt zwyczajnie" ubrani. Przynajmniej nie wyglądamy jak idioci, mam ochotę powiedzieć, ale z trudem się powstrzymuję.
Po pociągu od razu odbiera nas samochód, który zawiezie nas do centrum odnowy. Już za chwilę poznam swoją ekipę przygotowawczą i stylistkę. Z tego co wiem od Finnicka nazywa się Jewel. Przez resztę drogi odcinam się od rzeczywistości i myślę tylko o jednym. My w dystryktach głodujemy, brak nam pieniędzy... Tutaj jest inaczej. Wszyscy mają forsy jak lodu i cieszą się z naszej śmierci. To chore. Cały Kapitol jest pełen chorych idiotów.
***

Jak widzicie na blogu pojawił się nowy szablon :) Nie jest robiony na zamówienie, ale kiedy go zobaczyłam od razu dziewczyna z nagłówka skojarzyła mi się z Allison :D Mam go z zaczarowane-szablony.blogspot.com Po lewej stronie macie button - polecam sprawdzić :3 
Pozdro :*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz