poniedziałek, 26 sierpnia 2013

12.Uczucia

Finnick! Co on tutaj robi?! Nie szuka mnie, czyli nic nie wie o mojej ucieczce, ale po co tu jest? Nie wydaje mi się, żeby przyszedł tu odetchnąć świeżym powietrzem. Odsuwam najciszej jak potrafię gałąź, która najmocniej zasłania mi widok i widzę, że mój mentor coś trzyma. Chyba zdjęcie. Zdjęcie... Widzę, że na nie patrzy. Kto na nim jest? Odpowiedź po jest tak oczywista, że nie muszę nad nią myśleć - Annie Cresta. Nie wiem jak to jest w innych dystryktach, ale u nas powszechnie wiadomo, że to ją kocha. Nie mam tylko pojęcia dlaczego z nią nie jest, a woli się zadawać z tymi obrzydliwymi bogaczkami z Kapitolu. Tak, czy siak tym pokazem udowodnił mi, że nie jest taki zły jak go sobie wyobrażałam. Podglądając go zza tych krzaków czuję się okropnie, więc moim kolejnym celem jest wydostanie się ze szklarni i udawanie, że niczego nie widziałam. Głośno szeleszczę liśćmi, aby Finnick miał czas ukryć zdjęcie i w końcu wyłaniam się zza krzaka.
- Finnick?! Co tu robisz? - Postanawiam się pozbyć wszelkich uprzejmości, aby zabrzmieć bardziej jak ja.
- A ty? Nie powinnaś być na treningu? - Pyta zaskoczony.
- Nie powinnam - mówię i opowiadam szybko historię z dziewczyną z Siódemki.
- Źle zrobiłaś, będzie chciała Cię wyeliminować już od samego początku. Bardzo niedobrze, jest na Ciebie wściekła, bo ją ośmieszyłaś - odpowiada Finnick wyraźnie zaniepokojony.
- A co? Może miałam jej podać topór i się słodko uśmiechnąć? - Teraz jestem trochę wkurzona. W zasadzie to nie miałam wyjścia.
- Dobra, już nic z tym nie zrobimy. Nie wracaj dziś na trening, a przez następne dni musisz jej unikać. Najlepiej byłoby się jej szybko pozbyć - o czym on mówi?!
- Mam ją zabić?! - Jestem przerażona. Niby jak?! - Nie dam rady ja...
- Wiem, ale chyba chcesz przeżyć?
- Chcę... - odpowiadam.
- No właśnie, pewnie masz gdzie wracać, więc to przemyśl - tłumaczy mi mentor, czym daje mi do myślenia. - Chodź, wracamy na nasze piętro i zaczekamy na Liama.
- Co powiedzieć, Carlissie? - Zadaję jeszcze jedno pytanie.
- Powiedz, że źle się czułaś i musiałaś wyjść - kiwam głową na znak, że rozumiem.
Schodzimy kilka pięter w dół, aż docieramy do naszego.
- Allison! Co ty tu robisz, uciekłaś z treningu? - Już od progu atakuje mnie moja opiekunka.
- Nie, źle się poczułam - odpowiadam zgodnie z zaleceniami mentora.
- Jak to? Zamówić Ci jakieś leki? - Carlissa (jak to ma w zwyczaju) panikuje.
- Nie, nie trzeba - staram się ją uspokoić.
- Poproszę chociaż o herbatę - szczebiocze, jakby z ulgą.
Następne trzy godziny mijają mi jak z bicza strzelił. Przebieram się, bawię automatyką w pokoju i wiążę węzły z niemal wszystkiego. Przez ten czas myślę o tym jak bardzo się zmieniłam. Jestem tu bardzo krótko, igrzyska się nawet nie zaczęły, a ja jestem innym człowiekiem. Zrobiłam się dużo odważniejsza, ale nadal nie lubię rozmawiać. Nie jestem pewna, czy to zmiana na lepsze. Do tego polecenie Finnicka. "Najlepiej byłoby się jej szybko pozbyć". Jak? Próbując ją zabić, tylko sama się narażę. Co innego, że nie chcę nikogo zabić. Nie chcę mieć krwi na rękach, choćby przez chwilę tej cholernej rzezi.
Słyszę, że wraca Liam. Nie wspomina o mnie ani słowem, ale chwali się swoim sojuszem.
- Zawarłem sojusz z Amethyst, Lightem, Raven i Mattem - wylicza. Domyślam się, że to trybuci z Jedynki i Dwójki. System dożynek jest taki nieuczciwy. Z jakiej racji mam stawać do walki z kimś takim? - Chcemy jeszcze, żeby dołączyła do nas Victoria.
- Kto to Victoria? - wychodzę ze swojego pokoju i dołączam do rozmowy.
- O proszę! Kogo my tu mamy! Victoria to "oferma" - mówi sarkastycznie. Cholera. Czy nie może przestać? Zaraz Carlissa dowie się o wszystkim. Poza tym, w czym ona jest taka dobra? Rzuciła mi topór pod nogi. Nawet nie trafiła.
- Potem porozmawiamy - ucina Finnick. - Liam, doprowadź się do porządku i opowiedz co i jak.
- Dobra - odpowiada i znika.

***
- Amethyst genialnie strzela z łuku, Light jest naprawdę silny - Liam opowiada o swoich sojusznikach podczas kolacji. - Raven to mistrzyni oszczepu.
- To prawda - wcinam się. - Kiedy rzuciła pierwszy raz wszyscy na nią spojrzeli. 
- Jest dobra? - Pyta nasz mentor.
- Tak - odpowiadamy jednocześnie.
- Liam namów innych, żeby jak najszybciej się jej pozbyć, a co potrafi ten Matt? - Jestem w szoku. Finnick każe nam zabić kolejną osobę. Jak on może tak sobie po prostu mówić, żeby kogoś zabić. To takie... nieludzkie? Jeszcze parę godzin temu odzyskał mój szacunek, ale teraz?
- Matt potrafi prawie wszystko, ale nic perfekcyjnie - mówi Liam i zupełnie nie reaguje na wiadomość o "wyeliminowaniu" Raven. No cóż, pewnie w tej akademii dla przyszłych trybutów, uczą nie okazywać słabości i uczuć.
- Jest z Drugiego Dystryktu i jest taki słaby? - Pyta zdziwiona Carlissa.
- Tak, Amethyst podejrzewa, że coś ukrywa.
- W takim razie dowiedz się co - nakazuje mu mentor. - Allison, nie spytałem Ciebie. Udało Ci się zawrzeć jakiś sojusz?
- Nie - mówię. - Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby ze mną sojuszu - taka jest bolesna prawda. Jeśli miałabym chociaż godnie umrzeć to potrzebuję kogoś do obrony. - Będę u siebie.
Kiedy już jestem w swoim mieszkaniu, rzucam się na łóżku i myślę jak to będzie. Jaka będzie arena i co zrobię, gdy usłyszę gong. Na pewno coś wezmę. Nie odejdę z pustymi rękami i nie dam się zabić przy rogu. Muszę być silna, sama i silna... Mimo wszystko chciałabym mieć kogoś kto mi pomoże. Jedyną osobą, do której mogę się odezwać, bez obaw o wyśmianie jest Anabelle. Niestety nie będzie dobrą sojuszniczką, ale lepsze takie wsparcie niż żadne. Postanowione. Jutro porozmawiam z dziewczyną z Dwunastki.

***
RZAL, BUL, SMUTEG. Zabijcie mnie. Ten rozdział jest najgorszy z najgorszych. W kolejnych się poprawię, obiecuję <3   Przepraszam, ale nie wiem jak to inaczej napisać. Proszę na zrażajcie się tym niepowodzeniem :C
Kocham was, proszę o komentarze :**

14 komentarzy:

  1. Rozdział wcale nie jest taki zły jak piszesz ;).
    Nie lubię, nie trawię i nie znoszę Liama. Z resztą, tak jak resztę zawodowców i tą dziewczynę z Siódemki.
    A sojusz z Anabelle może okazać się całkiem dobrym rozwiązaniem. Lepszy taki niż żaden. A Ty i tak pewnie nas zaskoczysz jakimiś jej ukrytymi umiejętnościami czy czymś takim :D
    Weny i udanej końcówki wakacji!
    ~ K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział taki jak występ Miley Cyrus na VMA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, widziałam ten występ i mimo, że był trochę niesmaczny to mnie rozwalił :D
      Nie wiem czemu wszyscy tak po niej jadą.
      Dzięki za opinię, mimo że negatywną :)

      Usuń
  3. Eeeee tam, nie jest taki zły :)
    Podoba mi się to, że nie wyobraża sobie, że mogłaby kogokolwiek zabić, że jest taka... ludzka i niewinna xp
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział przyjemnie się czyta, chodź krótki. Nic praktycznie nowego w fabułę nie wprowadza, ale takie rozdziały muszą być i są bardzo potrzebne. Lubię jak piszesz, gdyż wyczuwam w Tobie potencjał i wiem, że mnie w dalszych częściach zaskoczysz :3
    Weny!
    Pozdrawiam
    J

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam czytać przed chwilą i... podoba mi się :)
    Serio, kiedy nawrzeszczała na tą dziewczynę z siódemki, to zaczęłam się szczerzyć do ekranu :D

    Czekam na ciąg dalszy i dodaję cię do linków ;)
    Pozdrawiam i weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Widzę, że też masz bloga o Igrzyskach, więc lecę poczytać :3

      Usuń